Hope
Weszłam do szkoły trochę rozczarowana ,może nie tak bardzo tym co powiedział Justin ,ale tym, że to właśnie Chris mnie bronił chociaż znał mnie od dziesięciu minut. Odwróciłam się, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
-Przepraszam za Justin'a. - powiedział Chris. -Ostatnio głupio się zachowuje.
-Nie masz za co. Jest w porządku. - uśmiechnęłam się.
-Słuchaj, wiem jak to wyglądało ,ale Justin cię lubi, poważnie. Podobasz mu się. Może jest zazdrosny ,czy coś ,ale naprawdę on-
-Chris, nie musisz się tłumaczyć ,ani za siebie ani za Justin'a. Każdy ma czasami złe dni. - zaczęłam iść w stronę klasy od biologii.
-Okej ,jesteś super. Dzięki. - zaśmiałam się na to co powiedział Chris. -Masz teraz biologię?
-Tak ,a ty?
-Też. - przytaknął i uśmiechnął się. Oboje weszliśmy i usiedliśmy w jednej ławce.
-Jakim cudem nigdy cię tu nie widziałam? - spojrzałam na niego wypakowując książki.
-Nie ma się czym chwalić. - wahał się chwilę ,ale w końcu się odezwał. -Zawiesili mnie na miesiąc.
-Za co? - zmarszczyłam brwi.
-Wszedłem do kuchni szkolnej i zacząłem obrzucać kucharki jedzeniem. - mówił Chris cholernie poważnie. Spojrzałam na niego.
-Prawdziwe przestępstwo. - zaczęłam się śmiać. On razem ze mną.
-Wiem, co nie? Ale to nie wszystko. Parę razy pokazałem się z alkoholem na balu szkolnym.
-Ale jesteś pełnoletni.
-Mam 19 lat, niby tak ,ale to jednak ''teren szkoły'' - zrobił nawias w powietrzu.
-19?
-Kazali mi dwa razy powtarzać klasę. Za te wszystkie złe rzeczy ,które zrobiłem. - spojrzał na mnie. - No nie patrz się tak na mnie. - oboje zaśmialiśmy się ,a ja pokręciłam głową.
-Z tymi kucharkami to było dobre. W sumie też bym to zrobiła, za to jedzenie ,które serwują. - uśmiechnęłam się.
-No właśnie to była moja wymówka, ale dyrektor nie przyjął tego zbyt dobrze. -zaśmiał się.
-Nie dziwię się. - w tej chwili zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli wchodzić do klas. Ludzie tylko się na nas patrzyli, nie powiedzieli ani słowa na nasz temat. W sensie mój. Chris nawet na nich nie patrzył. Szturchnęłam go, gdy pan Hollis wchodził do klasy.
-O dzień dobry Collins. Jak się czujesz?
-Dobry, panie Hollis. A leci. Mam na imię Chris gdyby pan zapomniał.
-Jak można zapomnieć...Jak to jest być zawieszonym za rozróbę w kuchni?
-Nie no, aż taka rozróba to to nie była, może licząc jajka na twarzy pani Schuler, ale było fajnie. Poza tym było dużo party!
-Spotykałeś się z osobami ze szkoły, Chris?
-Nieee - przeciągnął Chris sarkastycznie. -Z książką od biologii oczywiście. -parę osób zaśmiało się za nami, a pan Hollis pokiwał głową.
-W takim razie będziesz w stanie powiedzieć co się dzieje w cyklu protonowym. - pan Hollis popatrzył dumnie. Chris odchrząknął głośno i minęła minuta ciszy.
-Muszę chwilę pomyśleć. - udawał mądrego Chris. -Czy można podać to pytanie komuś innemu? Jestem zbyt zestresowany. - zaśmialiśmy się. W tej samej chwili Justin wszedł do klasy z hukiem. Czekaj, to on chodził na biologię? Popatrzył na mnie i na Chris'a. Moja mina zrzedła ,a Chris został w tej samej pozycji co wcześniej.
-O! Podam to pytanie Justin'owi! On jest mózgiem w tych sprawach. - Chris wskazał na niego palcem. Justin spojrzał na nas siadając w ławce. Posłał mi groźne spojrzenie i zwrócił się do pana Hollis'a.
-A czy to pytanie wymaga myślenia? Bo w tym wypadku ja odpadam. Wiem, że Hope jest tą inteligentną.
-Hope? - pan Hollis spojrzał na mnie.
-Cykl rozpoczyna fuzja dwóch protonów, która jest możliwa, gdy mają one dostatecznie dużą energię, by pokonać barierę. Zbliżenie protonów jest możliwe także dzięki efektowi tunelowemu, którego prawdopodobieństwo zajścia zależy od energii kinetycznej protonów i rośnie wraz z nią. - odpowiedziałam cicho. -Właściwie to pytanie nie ma sensu, ponieważ tego materiału jeszcze nie było, ani w naszych książkach ani na chemii.
-Brawo! - pan Hollis klasnął w dłonie. -Odpowiedź poprawna!
Spuściłam głowę i zdążyłam zobaczyć Justin'a, który siedzi wkurzony w ławce. Za chwilę poczułam ciepły oddech przy moim uchu i cichy szept Chris'a.
-Nie martw się. Justin jest dupkiem. - spojrzałam na Chris'a ,który się uśmiechał. Przygryzłam lekko wargę.
-Nie mów tak... Może po prostu wstał lewą nogą.
-Byłoby dobrze ,gdyby w ogóle wstał. - szepnął ,a ja zaśmiałam się ,szturchając go. Pan Hollis uderzył linijką w tablicę rysując cykl neutronowy, więc wszyscy się odwrócili. Ostatnią rzeczą ,zanim skupiłam się na lekcji ,była karteczka, którą dostałam od Justin'a.
''Mam nadzieję ,że doceniasz zabawę ze ''słodkim'' Chris'em ,zanim będzie chciał cię przelecieć. Zostało mało czasu ,do imprezy... Odliczaj... -J". Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego. Uśmiechał się głupio, unosząc brwi w dziwny sposób. Odgarnęłam włosy i uśmiechnęłam się do Chris'a. Jeżeli miałam jeszcze trochę szansy, to tą szansą był Chris.
* * *
Justin
Wiem, że zachowywałem się idiotycznie, ale Chris mnie denerwował. Nie mogłem się powstrzymać, gdy na nich patrzyłem, chciało mi się rzygać. Oni już wyglądali jak para kochanków ,czy Bóg wie kto jeszcze.
Patrzyłem na nich, gdy Hope odwróciła głowę w moją stronę i popatrzyła na mnie,a potem się uśmiechnęła. To był ciepły uśmiech, ale i tak to nie miało znaczenia. Ktoś szturchnął mnie w ramię.
-Stary, co jest? Gapisz się na Chris'a już od jakichś 10 minut. - walnął mnie w plecy Daniel jedząc swój lunch. Usiadł na przeciwko mnie, tak ,że zasłaniał mi Hope.
-Odsuń się ,Daniel. Zasłaniasz mi.
-Justin, nie możesz go kontrolować. Przecież ma już prawie dziewiętnastkę, niedługo będzie impreza, zdobędziesz jakąś swoją laskę. - wskazał na moją kanapkę. -Będziesz to jadł?
-Nie. Możesz wziąć.
-Tak ,jak powiedziałem, nie możesz go- Daniel chciał dokończyć ,ale szybko mu przerwałem.
-Słuchaj, to nie tak, Daniel. Widzisz tą dziewczynę ,która z nim siedzi? - wskazałem na nią palcem, Daniel odwrócił się i przytaknął.
-No widzę, jest nawet seksowna. Co z nią?
-To - wskazałem na nią jeszcze raz - jest Hope, stary. I jeżeli potrafisz zauważyć to ona siedzi właśnie z Chris'em. Śmieją się ,a on z nią flirtuje. Nawet zaprosił ją na imprezę. - pogrzebałem widelcem w mojej sałatce. Daniel spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-Zabieraj swoją tacę i idziemy do nich. - Daniel wstał trzymając swoją tacę i przeżuwając ostatni kęs kanapki.
-Ale ,kurwa Daniel - zanim zdążyłem dokończyć, on już do nich szedł. Dosiadł się do nich.
-Mam nadzieję ,że nie przeszkadzamy. - powiedział Daniel. Chris chciał powiedzieć ,że jednak przeszkadzają, ale Hope odezwała się pierwsza.
-Nie ma sprawy. Nie przeszkadzacie. - uśmiechnęła się. Daniel i ja dosiedliśmy się. Spuściłem głowę. Daniel odchrząknął.
-Chris, mogę z tobą porozmawiać? - spojrzał na niego. -Na osobności? - Chris skinął głową i powiedział do Hope ''zaraz wracam''. Uśmiechnęła się do niego i spuściła głowę ,jedząc swoją sałatkę. Zapadła chwilowa cisza.
-Słuchaj, jest mi przykro za to co powiedziałem...Przed szkołą.
-Nic się nie stało. Przywykłam. - przygryzła wargę. Spojrzałem na jej usta i nie mogłem się powstrzymać ,ale złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie gwałtownie.
-Wcale tak o tobie nie myślę. - spojrzałem jej w oczy. -Jesteś naprawdę fajna. I ładna. I nie dziwię się, że Chris tak na ciebie leci... -zaśmiałem się i puściłem jej rękę. Widziałem jak na jej policzki wkradł się rumieniec.
-Chris...nie leci na mnie. - spojrzała na mnie. -Nie jestem jeszcze gotowa. -spuściła głowę i uderzyła się w czoło. -Ja nie wiem po co to mówię. Nieważne. Po prostu nie wiem czemu to robisz, Justin. Chris to dobry przyjaciel, a ty tak po prostu gadasz o nim świństwo.
-Zrobiłem wiele rzeczy, o których konsekwencjach nie wiedziałem, a raczej nie chciałem wiedzieć. - zawahałem się ,ale w końcu powiedziałem. -Nie jestem dumny z tego co zrobiłem...
-Co masz na myśli? - spojrzała na mnie marszcząc brwi. Zamilkłem. -Justin, powiedz mi!
W tej samej chwili przyszedł Chris z Daniel'em.
-Wszystko ok? - Chris spojrzał na Hope, która cały czas siedziała ze zmarszczonymi brwiami.
-Ja..ja chyba muszę już iść. - wstała i popatrzyła na mnie. -Cześć. - odeszła powoli, Chris wstał.
-Zostaw ją. - powiedziałem. -Może po prostu potrzebuje czasu sama?
-Co jej powiedziałeś? - spojrzał na mnie zdenerwowany.
-Nic czego byś nie chciał. - wstałem od stołu zabierając swój plecak z krzesła.
-Justin! - warknął. -Co jej powiedziałeś?
-Przeprosiłem ją, stary! Jestem już zmęczony tobą i twoim rządzeniem się. Musisz się uspokoić, Chris. Hope to nie laska łatwa do przelecenia na pierwszej lepszej imprezie. - Chris spojrzał na mnie zdenerwowany. Rzucił się na mnie ,zrzucając mój plecak na ziemię. Uderzył mnie w twarz, rzucał pięściami na lewo i na prawo. Daniel próbował go ode mnie odciągnąć ,ale Chris był silny. Oczy wszystkich były skierowane właśnie na nas. Zrzuciłem go z siebie i pobiegłem do wyjścia. Nie miałem zamiaru zostać tu ani chwili dłużej.
* * *
Usiadłem na ławce w pobliskim parku dotykając moich ust, z których cały czas płynęła krew. Czułem wyraźny ból w okolicy oka, tuż pod jedną z brwi i mojego policzka. Sięgnąłem do plecaka w poszukiwaniu jakiejś chusteczki, ale żadnej nie znalazłem.
-Justin? - zobaczyłem Hope przechodzącą obok mnie. Przystanęła i podeszła do mnie ,siadając na ławce. -Co ci się stało? - oglądała moją twarz badając jej stan.
-To nic. -odwróciłem się od niej ,ale złapała mnie za rękę i pociągnęła.
-Chodź. Opatrzę to,a przynajmniej spróbuję. Mój dom jest niedaleko, zaraz za tym- przerwałem jej mówiąc cicho.
-Wiem, gdzie jest twój dom, ale nie chcę ci przeszkadzać. Masz lekcje.
-I tak nie mogę się skupić...
-A twoja mama? - spojrzałem na nią. Spuściła głowę.
-Gdyby ją to obchodziło... - wzruszyła ramionami. -To może i byłabym posłuszna, ale jak widzisz nie jestem.
-Przepraszam. Nie chciałem. - uśmiechnąłem się i cicho wzdrygnąłem się ,od bólu.
-Nieważne. To co? Idziesz? - spojrzała na mnie. Pokiwałem głową. Oboje ruszyliśmy w stronę jej domu. Hope mówiła śmieszne historie z jej dzieciństwa i o tym jak jej mama nie umie gotować, ale nie mogłem się za bardzo skupić.
-Justin?
-Tak?
-Pytałam co z twoją mamą? - podniosłem głowę i spojrzałem na nią. Dopiero teraz zobaczyłem,
że jesteśmy tuż pod jej domem. Obejrzałem go jeszcze raz. Zamilkłem i przystanąłem. Coś mi świtało, pamiętałem ten dom, ale nie wiem skąd. Całe lato i tak mam zamazane, może przyszedłem tu niechcący albo po prostu mijałem jakiś podobny dom.
-Ładny dom. - powiedziałem. Hope bez słowa podeszła do drzwi, otworzyła je kluczykiem i zaprosiła mnie do środka. Weszliśmy razem przechodząc przez wielki hol. Hope weszła po schodach do góry, a ja za nią.
-Wejdź do mojego pokoju, ja pójdę po wodę utlenioną i jakieś opatrunki. - weszła do łazienki, a ja skierowałem się do jej pokoju. Zostawiłem swój plecak przy drzwiach i spojrzałem na jej biurko. Miała dużo zdjęć w ramkach. Na jednym była ze swoją mamą i prawdopodobnie tatą, na drugim z jakimś innym mężczyzną, na trzecim z małym chłopcem - przypuszczałem, że to jej brat. Sięgnąłem po jedno z nich i trzymałem w rękach. Nawet nie zauważyłem gdy Hope weszła.
-Na co patrzysz? - powiedziała cicho. Odłożyłem zdjęcie na biurko i usiadłem na kanapie.
-Tylko zdjęcia, przepraszam. - usiadła koło mnie i skinęła głową. Wylała trochę wody utlenionej na wacik i zaczęła delikatnie wycierać moją brew. Zaczęło szczypać.
-Boli? - spytała. Pokręciłem głową.
-Hope, mogę cię o coś zapytać?
-Tak. Pytaj.
-Ten mały chłopak na zdjęciu, to twój brat, prawda? - spojrzałem jej w oczy, ona mi też. Przystanęła na chwilę i zmarszczyła brwi.
-Tak. - szepnęła. Wzięła wacik z wodą utlenioną i zaczęła lekko opatrywać usta. Wzdrygnąłem się. -Przepraszam. Będę delikatniejsza.
-Nigdy nie mówiłaś, że masz brata.
-Nigdy nie pytałeś. - odpowiedziała.
-Gdzie on jest? - spytałem obserwując ją.
-Odszedł. - powiedziała krótko.
-Gdzie? Miałem nadzieję, że go spotkam, czy coś. Wygląda na wesołego na tym zdjęciu. - uśmiechnąłem się na samą myśl. Hope spuściła głowę nie odzywając się. Zapadła mroczna cisza. Nikt z nas się nie ruszał.
-Powiedziałem coś nie tak?
-Nie, Justin...- zatrzymała się na chwilę. -Mój brat nie żyje...
Omg! Te ff jest hjvgugfduyhfgshadkighas Kocham<333 Będziesz mogła mnie informować? @TUsia445
OdpowiedzUsuńWow... dwa ostatnie rozdziały- niesamowite! < 3
OdpowiedzUsuńEwa.
Jeju przez przypadek weszłam na twojego bloga i chyba się zakochałam *-* Jeju brak słów po prostu zajebisty! Czekam na następny //Sandra☺
OdpowiedzUsuńnie da się przestać czytać :)
OdpowiedzUsuń