poniedziałek, 26 maja 2014

Chapter 8: "I understand it's almost two years, but he never changed."

Jeżeli chcesz być na bieżąco z rozdziałami, kliknij ten niebieski przycisk po lewej, żeby być członkiem tego bloga, ewentualnie napisz do mnie na twitterze, abym mogła cię informować :) 
czytasz = komentujesz


Hope

Ocknęłam się leżąc w łóżku. Moja mama patrzyła na mnie zaniepokojona.
-Wszystko w porządku? - poprawiła kołdrę na moich ramionach,a ja przetarłam oczy. Głowa tak bardzo mnie bolała. Dopiero teraz dotarło do mnie co stało się przed tym jak zemdlałam. Wytrzeszczyłam oczy i pokiwałam głową.
-Tak. - powiedziałam i szybko wstałam z łóżka. Trochę zakręciło mi się w głowie. -Która godzina?
-Za dwadzieścia minut dwunasta. Dlaczego pytasz? - spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Ja...ja muszę iść. - wybiegłam przez drzwi. Złapałam mój plecak, wzięłam deskę i wyszłam idąc po chodniku. Mama stała w drzwiach i krzyknęła, żebym wracała, ale nie mogłam. Musiałam jechać do parku. Poczułam kolejne wibracje w kieszeni i jadąc na deskorolce wyciągnęłam go i nie patrząc na numer odebrałam.
-Skąd wiesz,że Jason żyje? Nie będę z tobą rozmawiać w parku, jeżeli nic mi nie powiesz. - powiedziałam głośno do słuchawki i czekałam ,aż odpowie.
-Umm... Tu Chris. - powiedział z zakłopotaniem.
-O...przepraszam. - zatrzymałam się i  przygryzłam wargę.
-Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku.
-A co? Justin już się skarżył? - zdenerwowałam się, gdy tylko o nim pomyślałam.
-Co? O czym ty mówisz Hope? - nic nie odpowiedziałam, więc kontynuował. -Miałem nadzieję,że nie zostawisz mnie samego na tej imprezie, dlatego pytam czy dobrze się czujesz i to wszystko jest aktualne. - mogłam zapewnić ,że uśmiechnął się właśnie w tym momencie. Mnie też zachciało się uśmiechnąć ,ale zobaczyłam na godzinę i ponownie wskoczyłam na deskę.
-Tak, Chris. 20:00, pod moim domem.
-Super. Co robisz-
-Chris, ja naprawdę nie mogę teraz rozmawiać, okej? Śpieszę się. Do zobaczenia wieczorem.
-Ale- próbował dokończyć ,ale nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Jeszcze tylko jakieś 800 metrów i będę na miejscu. Tak bardzo się denerwowałam,bo wiem jak tacy psychole reagują i co potrafią zrobić. Usiadłam na ławce obgryzając moje czarno pomalowane paznokcie. Byłam tak bardzo zestresowana. Włożyłam moją deskę do plecaka i poprawiłam mojego full cap'a na głowie.


Justin

Siedziałem w szkolnej ławce, ale już dawno miałem ochotę wyjść. Nie dość, że nic z tego nie rozumiałem ,to jeszcze nie było tu Hope, która mniej więcej by mi wytłumaczyła. A nie, czekaj! Przecież wypięła się na mnie. Zapomnijmy o tym co powiedziałem wcześniej. Spojrzałem na zegarek i nie mogłem uwierzyć, że muszę czekać całe pół godziny na lunch. Te trzydzieści minut było takie zabijające i wolne. Udawałem, że coś piszę, ale mój wzrok oderwał Chris grzebiący coś w telefonie. Zamyślony gapił się w telefon.
-Proszę dobrać się w pary! - powiedziała pani Jones. Razem z Chris'em posłaliśmy sobie spojrzenia, żeby któryś z nas dosiadł się do tego drugiego. -Będziecie przeprowadzać konwersacje i wyjaśniać drugiej osobie słowa ,które napiszę na tablicy. - Chris podszedł szybko do mojej ławki ,trochę szurając. Spojrzałem na niego.
-Co jest? - szepnąłem.
-Co? - spojrzał na mnie dziwnie.
-Co się dzieje? Widzę,że coś jest na rzeczy. - szturchnąłem go.
-Dzwoniłem do Hope.
-I?
-Śpieszyła się. Powiedziała, że wszystko jest z nią w porządku i że przyjdzie na imprezę.
-No więc? Jaki problem? - spojrzałem na tablicę,żeby udawać ,że podajemy sobie definicje tych pierdolonych słów, ale pani Jones jakoś nie przejmowała się nami.
-Była zdenerwowana. Gadała o jakimś Jason'ie i parku. - na jego słowa odwróciłem gwałtownie głowę w jego stronę.
-CO?! - krzyknąłem.
-Gadała też coś o tobie. Nie wiem.
-Kurwa. Muszę się jakoś wymknąć.
-Co? Czemu? - spojrzał na mnie niezrozumiale. Posłałem mu zirytowane spojrzenie. Naprawdę nic nie pamiętał? Próbowałem się jakoś uspokoić gdy o tym myślałem, ale z tego co zarejestrowałem to Hope miała się spotkać z Jason'em. Jason'em który kurwa nie żyje. Więc albo ją ktoś wkręca albo jest w niebezpieczeństwie. Wiem, że nie powinienem ,ale musiałem iść jej poszukać. Mogę wymyślić jakiś inny pretekst w każdym innym razie.
-Jason. Nic ci to nie mówi? - pokręcił głową. -Kurwa, Chris. Nie pamiętasz tego psychola, który zabijał narkomanów, którzy nie płacili za towar? - Chris wytrzeszczył oczy i pokiwał głową. -Myślę, że Hope go zna. -Chris parsknął śmiechem, a ja spojrzałem na niego marszcząc brwi. Pani Jones spojrzała na nas spod okularów.
-Ty chyba sobie żartujesz? Jak ona miałaby go znać?
-Może kupowała od niego towar. - powiedziałem cicho. Spojrzał na mnie cicho i uśmiechnął się głupio. -No co? Może brała...?
-Ty chyba brałeś, bo pierdolisz. - pokręcił głową. -Hope jest dziewczyną z dobrego domu, Justin.
-No dzięki, stary. Nieważne. Pójdę ją śledzić. A ty masz mnie kryć, OK? - spojrzałem na niego a on pokiwał głową. Skierowałem wzrok na panią Jones i westchnąłem. To będzie ciężkie. Wstałem i podszedłem do niej. Jak nie teraz, to nigdy.


Hope

Zobaczyłam zakapturzoną postać idącą wprost w moją stronę. Kto normalny kurwa umawia się ze mną w biały dzień w samo południe ,żeby mnie szantażować. Zbliżył się do mnie ,a ja wstałam prostując się i zaciskając dłonie ze zdenerwowania.
-Czego chcesz?
-Jason żyje, więc musimy wznowić akcje. - powiedział spokojnie. Najpierw nie wiedziałam o co mu chodzi, ale potem zorientowałam się, że chodzi mu o gangi. Odwrócił się na chwilę bokiem, więc ujrzałam parę zielonych pasm.
-Luke?! - krzyknęłam zaskoczona. Przyłożył palec do ust.
-Nikt nie może mnie tu zobaczyć.
-Kurde stary, wystraszyłeś mnie, OK? Myślałam, że mnie szukają. - szturchnęłam go, a on uśmiechnął się na chwilę. Zaraz po tym spoważniał.
-Bo szukają. Nas, Hope. - spuścił głowę. -Całego składu. Dostaliśmy znak, że Jason-
-To niemożliwe.
-Ale on żyje.
-Posłuchaj mnie, Luke. Nie rób ze mnie idiotki. Stałam koło niego, pokłóciliśmy się, miał pistolet, widziałam jak strzelił sobie w głowę, słyszałam, widziałam krew, i on...-spojrzałam na niego. Patrzył na mnie trochę zmartwiony. Wyglądał bardzo dobrze. Okej, wyglądał świetnie. Ale nie będę o tym mówić teraz.
-Ale nikt nie znalazł ciała. Policja szuka go od miesięcy. Rozumiem, że to już prawie dwa lata, ale- przerwał na chwilę patrząc mi w oczy. -Ale on nigdy się nie zmienił. Zawsze miał jakiś plan awaryjny, Hope. Jakiegoś asa w rękawie. -złapał mnie za ramię. Uśmiechnął się na chwilę.
-Więc co mam zrobić? - popatrzyłam na niego.
-Podobno ktoś organizuje imprezę dziś wieczorem. - popatrzyłam na niego na jego słowa.
-A co chcesz iść? Wyrwać się? - spojrzał na mnie krzywo, a potem parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego nieświadoma o co chodzi.
-Hope, to nie tak. Nie przyszedłem tu ,żeby wkręcić się na imprezę. - wpatrywał się w moje oczy, uśmiechając się lekko.
-Więc?
-Nasz skład jest z powrotem, nie rozumiesz? I nie zapominaj, że to ty jesteś tutaj liderką. -spojrzałam na niego niedowierzanie. Czy on naprawdę chciał,żebym wróciła? Obiecałam sobie że już nigdy tego nie zrobię. Przenigdy. Po tym gdy Jason zniknął czułam się wolna, tak szczerze mówiąc ,ale tęskniłam za nim. Wiem,że to brzmi jak bym była kompletną dziwką ,ale...taka była prawda. Odejście od gangu było najlepszą decyzją w moim życiu. Tak dużo czasu straciłam będąc drugą liderką ,zaraz po Jason'ie. I gdyby Jason nie uświadomił mi jak wysoka była moja pozycja pewnie odeszłabym od tego wszystkiego następnego dnia.
-Nie ma mowy. - pokręciłam głową zastanawiając się nad tym. Spojrzał na mnie zdegustowany.
-Jesteś najlepsza w zespole. Nie możesz nasz zostawić.
-Nie, Luke. Straciłam wszystko przez to co robiłam niemalże rok temu. - czułam jak łzy stają mi w oczach i miałam problemy z przełykaniem. Luke to zobaczył. Wiedział tylko połowę tego co się stało. A stało się bardzo dużo. Wiele rzeczy ,które chciałabym ,żeby nigdy się nie zdarzyły. I gdybym mogła cofnąć czas na pewno bym to zrobiła. Ale życie jest do dupy.
-Hay, proszę. Nie płacz, ej mała. - objął mnie ramieniem.
-Zostaw mnie Luke. Jeżeli tylko po to się ze mną spotkałeś ,to jestem rozczarowana. - wyrwałam się lekko. Parę łez spadło po moich policzkach ,ale szybko je wytarłam. Podbiegł do mnie i złapał za rękę.
-Dobrze wiesz,że mnie przysłali. Nie masz wyjścia, Hope. Wiem, przepraszam. Dobrze wiesz,że ukrywam się od czasu tego dzieciaka ,którego postrzeliłem przez dragi. - spojrzałam na niego. -Posłuchaj na tej imprezie ,dziś wieczorem, prawdopodobnie znajdzie się Jason, dlatego chcemy zobaczyć czy te wszystkie pogłoski to tylko bzdury czy to prawda. Nie chcesz go zobaczyć, Hope? Nasz skład był najlepszy i nadal jest. Wróć ,proszę. - spojrzałam mu w oczy.
-Nie. On był dupkiem. Wszystko to było jego wina. To on mnie w to wciągnął. A teraz ty też chcesz to zrobić. - zaczęłam płakać i bić Luke'a po piersiach i szturchać. Zaczął mnie uciszać i przytulił do siebie. Nie mogłam się powstrzymać. Wtuliłam się w niego, szlochając przez chwilę.
-On zabrał mi wszystko. - szepnęłam. Nastała długa cisza i nie mogłam jej znieść. Luke poruszył się na chwilę.
-Więc nie pozwól mu pojawić się w twoim życiu jeszcze raz. Idź na tą imprezę i daj mu w twarz. Nie jako Hay ,tylko jako Hope odpicowana przez nasz skład. - powiedział i uśmiechnął się. Zaśmiałam się odrywając się od niego. Otarł lekko moje łzy, założył kaptur i odszedł. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam był jego szczery uśmiech i szept "zadzwoń, gdy się zdecydujesz".

***

Usiadłam na ławce bawiąc się palcami. Minęło chyba pół godziny od tego spotkania, ale ja nadal miałam czerwone oczy od płaczu, nieustannie mokre policzki i ten przeklęty moment gdy on strzelał sobie w głowę. Kochałam go, naprawdę kochałam.
Rozejrzałam się, sprawdzając czy wszystko mam. Chciałam już iść ,więc zrobiłam kilka kroków. Poczułam ,że ktoś mnie śledzi. Nie odwracałam się ,ale przyspieszyłam kroku. Osoba za mną zrobiła to samo. Okej, tylko teraz mi nie mówcie ,że to Jason. Stanęłam pewna tego, że chcę z nim stanąć twarzą w twarz. Zamknęłam oczy i odwróciłam się gwałtownie, ale jego tam nie było. Już myślałam, że ten ktoś sobie poszedł, gdy odwracając się z powrotem jego postać była tuż przede mną. Uderzyliśmy się ciałami, ale on stał twardo. Miał na sobie szare spodnie, czarną zapiętą bluzę z kapturem założonym na głowę przykrywając full cap'a, a na jego nosie były okulary przeciwsłoneczne.
-Słucham? - powiedziałam pośpiesznie brzmiąc odważnie. Stał przede mną. Przez chwilę nawet wydawał się groźny.
-Wszystko z tobą w porządku? - zmarszczył brwi. -Płakałaś? - spojrzałam na niego krzywo. Czekaj ,to wcale nie był Jason. A w dodatku martwił się o mnie. Co za psychol. Ręką szybko zerwałam okulary przeciwsłoneczne i cofnęłam się tak ,żeby nie mógł powstrzymać mojej ręki. Niestety był zbyt szybki i złapał mnie za dłoń. Spojrzałam w jego oczy i zdziwiona wyrwałam mu się.
-Justin? - krzyknęłam zdziwiona. -Co ty tu robisz? - zmarszczyłam brwi.
-Nie tak głośno. Przyszedłem zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku.
-Śledzisz mnie? - uniosłam brwi do góry, a on nieco się speszył. Nie no to było za dużo. Ja go nawet nie znam. To że był mega przystojny i umięśniony nie znaczyło, że może mnie stalkować przy każdej dobrej okazji. -Czy może założyłeś mi mikrofon w telefonie? Jakaś kamera w moim pokoju?
-Posłuchaj, Hope ,uspokój się. - położył rękę na moim ramieniu. -Chris mi powiedział, że masz się spotkać w parku z Jason'em. Chciałem sprawdzić czy nic ci nie zrobił.
-Czekaj, czyli jednak jesteś jego przyjacielem, tak? Dlaczego kłamałeś?
-Nie kłamałem. Nie jestem żadnym przyjacielem. Dałbym mu w mordę ,gdybym go znowu zobaczył.
-Skąd go znasz? - spojrzałam na niego. Próbował wyrwać okulary z mojej ręki, ale cofnęłam i schowałam za plecami. Justin naparł na mnie i o mało się nie przewróciłam. Złapał mnie za boki i przytrzymał mocno. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy przez chwilę. Poczułam, że to było ekstra dziwne i bardzo niekomfortowe. Justin zbliżył się do mnie i jakoś nie mogłam się odsunąć. Nasze nosy się zetknęły, a ja w ostatniej chwili oderwałam się od niego. Nadal byliśmy w tej niezręcznej pozie.
-Już możesz mnie puścić. - powiedziałam uśmiechając się łobuzersko. Uniósł brwi, uśmiechnął się lekko i puścił mnie. -Skąd go znasz?



6 komentarzy:

  1. Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej! Uwielbiam Twój styl pisania! < 3

    Ewa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Było tak blisko nooooo....
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To w końcu ten chłopak co ona się z nim kłóciła i jej powiedział, że ją kocha to Jason czy ten co kazał jej przeprosić, że go popchnęła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jason to chłopak (również jej były chłopak, którego kochała), który popełnił samobójstwo, ale Hope dowiaduje się od Luke'a ,że jednak żyje. W tym rozdziale, Justin śledzi Hope ,ponieważ uważa, że Hope spotyka się z Jason'em. Jednak Hope wpada na Justin'a i dowiaduje się skąd Justin zna Jason'a. Chłopak który kazał Hope go przeprosić nie występuje w tym rozdziale w ogóle :) Jeżeli mogę w jakikolwiek sposób odpowiedzieć na inne pytania, które nie są jasne, zapraszam na tt :) (@nightmarath0n). (nie za bardzo rozumiem ,co masz na myśli mówiąc "chłopak który powiedział że ją kocha" ,bo jeszcze nic takiego się nie zdarzyło)

      Usuń
  4. S*U*P*E*R* NEXT <3

    OdpowiedzUsuń