piątek, 5 września 2014

Chapter 10: "If nobody's perfect, then why are you?"


Serdecznie proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem! Obiecuję, że jest krótka!


Hope

Czekałam na Chris’a ,a w moim brzuchu pojawiły się motyle, może nie dlatego ,że byłam jakoś super podekscytowana tym, że idę na przyjęcie ,ale po prostu ze zdenerwowania. Przypomniałam sobie co mówił o nim Justin, ale próbowałam odsunąć te myśli , tłumacząc sobie, że to były tylko głupie żarty i usiadłam na kanapie pocierając rękami. Nie mogłam odkleić uśmiechu z twarzy odkąd usłyszałam o czym mówił Justin i chowałam twarz w dłoniach. Wszystkie dziewczyny wyglądały świetnie i nie mogłam uwierzyć ,że były tak miłe. Przecież chodziły ze mną do szkoły, nawet do klasy, a ani razu nie zamieniłam z nimi słowa. Chociaż może one nie za bardzo chciały podejść ,co było zrozumiałe. Napisałam do Chris’a ,żeby odebrał mnie spod domu Indie, więc czekałam na niego. Dziewczyny były już ubrane, razem ze mną, ale zrobiły to tak szybko, że ani się obejrzałam, a moje włosy były zakręcone w równomierne loki, na powiekach miałam złoto-kremowy cień a moje usta były w wiśniowym kolorze. Dziewczyny wcisnęły na mnie czarną sukienkę, która u góry miała cienką siateczkę, od biustu zaczynała być zdobiona cekinami, a potem miała wcięcie, dzięki któremu tiul wylewał się ładnie i ruszał się zwiewnie z każdym moim krokiem. Sukienka była krótka, ale zakrywała tyle ile potrzeba. Uwierzcie, nosiłam krótsze. Nawet nie wyobrażam sobie ile głupich rzeczy zrobiłam w wieku lat piętnastu...i szesnastu, właściwie siedemnastu też. Okej, robiłam głupie rzeczy od zawsze i zawsze.
-I jak? - odwróciłam się do dziewczyn w mojej kreacji. Dziewczyny pokiwały głowami i uśmiechnęły się do mnie.
-Wyglądasz przecudownie. - powiedziała Indiana. Uśmiechnęłam się do niej. To ona wyglądała przecudownie. Jej włosy były spięte w niechlujnego kucyka, a jej sukienka była koloru mięty - długa i opinająca całe jej ciało.
-Nie za dużo? - zapytałam cicho. -Co jak wszyscy będą na luzie, a ja taka wystrojona?
-Boisz się, że ludzie cię zobaczą taką odpicowaną? - spytała Kate. Pokręciłam głową, ale w środku wiedziałam, że właśnie o to chodzi. Bałam się co pomyślą o mnie. Wyglądam dobrze, czy nie? Głupio? Jak dziwka? Byłam oceniana przez ostatnie kurewskie lata, więc jak mam teraz nie myśleć o tym co powiedzą inni?
-A więc idź tam i baw się z Chris'em. - odpowiedziała. -Albo z Justin'em. - uśmiechnęła się do siebie. Podobał jej się Justin, ale co ja mogę? Nic nie poradzę na to, że mi też się podo... Czy ja właśnie to powiedziałam? Tak, powiedziałam. Przybiję sobie w myślach piątkę w twarz. Głupia, głupia, głupia...
Siedziałam chwilę oglądając dziewczyny, które zaczęły sprzątać swoje ubrania i spojrzałam na Indie, która uśmiechnęła się wyglądając przez okno.
-Przyjechał. - spojrzała na mnie i puściła mi oczko. -Leć!
-Okej, okej. - zeszłam po schodach na dół, zabierając ze sobą tylko telefon. Resztę zostawiłam u Indie. Otworzyłam drzwi i spróbowałam wyjść, ale w tym samym czasie wpadłam na Chris'a ,który prawdopodobnie chciał zapukać do drzwi. Oboje zaśmialiśmy się trochę niezręcznie.
-Przepraszam. - powiedział drapiąc się po głowie.
-Ja też. - staliśmy w ciszy. -Możemy jechać? - zapytałam cicho.
-A tak! Jasne, wsiadaj. - podszedł do auta i otworzył mi drzwi. Podziękowałam mu i wsiadłam, a on zaraz obok mnie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Okej, przynajmniej próbowałam się uśmiechnąć. Byłam zdenerwowana.
-Hej, może pojedziemy gdzieś jeszcze przed imprezą? Wiesz...Pogadać albo pospacerować?
-Umm. Nie wiem czy to dobry pomysł. - byłam zdenerwowana bardziej niż kiedykolwiek. Co jeśli Justin miał rację? Co jeżeli wszystko co powiedział wcale nie było żartem?
-Wszystko OK? Po prostu myślałem, że fajnie by było spędzić czas razem przed tą imprezą. - ruszył szybciej,a ja cała się spięłam.
-Nie ma potrzeby się śpieszyć. Możemy spędzić czas razem na imprezie, serio. - spojrzałam na niego i próbowałam się uśmiechnąć. Wyglądał na wkurzonego.
-Mam taki domek w lesie. Przyjeżdżam tam czasami z przyjaciółmi. Pomyślałem, że pokażę ci gdzie to jest. Będziesz wiedziała na przyszłość. Spojrzałam na niego przestraszona.
-Nie chcę tam jechać, Chris. Błagam, jedźmy na imprezę.
-Boisz się mnie?
-Co? Nie! Jedźmy na imprezę, proszę! - krzyknęłam. Spojrzałam na Chris'a. Zacisnął szczękę, a potem przyśpieszył i kilka minut później gwałtownie stanął przy parku. Wielkie drzewo osłaniało połowę domu, do którego było jakieś 30 metrów, ale można było usłyszeć dudniącą muzykę.
-Boisz się mnie. - odpowiedział kładąc swoje ręce na kierownicy.
-Co...? Nie, Chris... - próbowałam zaprzeczyć. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Jus ci coś nagadał, tak? Co powiedział? Że mam tysiąc lasek? Że cię wykorzystam? - spuściłam głowę. Czyli źle go oceniłam. Przez minutę panowała cisza, a potem usłyszałam trzask drzwi i zobaczyłam Chris'a idącego w stronę domu. Wyszłam z samochodu wołając za Chris'em ,ale ten udawał ,że mnie nie słyszy. Weszliśmy do środka. Chris nawet na mnie nie zaczekał. Zanim się obejrzałam byłam w wielkim tłumie krzyczących ludzi, tańczących, ocierających się o siebie i śmiejących się. Przeszłam przez tłum i skierowałam się do drugiego wyjścia na ogród. Rozejrzałam się i zobaczyłam Chris'a i Justin'a. Justin trzymał butelkę wina w ręce i pił prosto z niej. Chris stał tam i wymachiwał pięścią. Podeszłam trochę bliżej bym mogła usłyszeć o czym mówią. Było ciemno, więc miałam nadzieję ,że mnie nie widzą.
-Co jej znowu powiedziałeś? Kurwa koleś! Nie podoba mi się to, że szmacisz mnie przed każdą dziewczyną, z którą się umawiam!
-"Z każdą dziewczyną"? Nic jej nie powiedziałem. Na pewno nic co nie jest prawdą. Plus ona nawet nie wie, że to jest randka. - wypił łyk wina. Prawdopodobnie prowadził, dlatego pił tylko wino. Przynajmniej z plotek ,które krążą po szkole wynika, że pił trzy butelki wódki w jeden wieczór. Jasne. Pewnie wypalał osiemdziesiąt jointów i nadal był trzeźwy.
-Błagam cię, nie wkurwiaj mnie. Co ty możesz wiedzieć?
-Co ja mogę wiedzieć? Znasz ją od trzech kurewskich dni. Uwierz mi, wiem więcej niż ona chciałaby ,żebym wiedział. Spędziłem z nią całe tygodnie na chemii i wiem jaka jest.
-Po prostu czujesz coś do niej, Bieber. Przyznaj to. Ale to ja miałem z nią spędzić czas, czy ci się to podoba czy nie.
-Nie podoba mi się sposób w jaki na nią patrzysz. - poczułam motyle w brzuchu. To go obchodziło? Czekaj co? Co on powiedział? Westchnęłam. Dopiero teraz zorientowałam się, że i Chris i Justin spojrzeli na mnie. Zapanowała cisza. Mogłam zobaczyć tylko zmieszany wzrok Justin'a i usłyszeć stęknięcie Chris'a. Obróciłam się na pięcie i powędrowałam do barku. Otworzyłam lodówkę widząc sok pomarańczowy i wódkę, zmieszałam oba i usiadłam przy barku sącząc swojego drinka. Był zbyt mocny, ale smakował mi. Po chwili ktoś mnie szturchnął i mogłam się założyć, że był to Justin.
-Hej. - powiedział. Spojrzałam na niego znad mojej szklanki i kiwnęłam na znak, że się z nim witam. -Wszystko OK? - zapytał.
-Oczywiście. A u ciebie?
-Ta, świetnie. Ej słuchaj, tamto-
-Mam tego nie brać zbyt personalnie, rozumiem. Tak ci się powiedziało. Nie miałeś tego na myśli. - wypiłam kolejny łyk. Justin podrapał się po głowie.
-Nie to chciałem powiedzieć.
-Mówiłam, że ta impreza będzie do dupy. - zanim się obejrzałam moja szklanka była pusta.
-Imprezy są fajne, gdy tańczysz, wygłupiasz się z przyjaciółmi, rozmawiasz i robisz cokolwiek, czego nie zrobiłabyś w domu.
-Nie mam przyjaciół. - odpowiedziałam spoglądając na niego. Justin spojrzał na mnie przenikliwie oglądając mnie jak dolewam sobie a to wódki, a to soku. Odszedł ode mnie kręcąc głową i poszedł w kierunku swoich przyjaciół. Ja siedziałam przy barku pijąc i pijąc. Nawet straciłam poczucie czasu. Nie pamiętałam, kiedy zdarzył się ten incydent z Chris'em. Pięć czy czterdzieści minut temu? Poza tym gdzie jest Chris? Miał mnie odwieźć do domu, a on gdzieś zniknął. Mój widok był zamazany, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Śmiejąc się cicho podreptałam na środek parkietu próbując przedrzeć się przez spocone ciała wszystkich, którzy tańczyli. Wydawało mi się nawet, że widziałam Indie, ale zniknęła z moich oczu zanim ją zlokalizowałam. Spoglądałam na moje stopy nie patrząc przed siebie i parę razy wpadłam na ludzi, którym to nie przeszkadzało. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Zachichotałam i zaczęłam tańczyć, co bardziej nazwałabym zespołem połamanych nóg. W końcu spojrzałam w górę i zobaczyłam Justin'a śmiejącego się ze mnie.

Justin

-Chcesz potańczyć? - spojrzała na mnie maślanymi oczami.
-Dla ciebie będzie lepiej, jeśli usiądziesz. Jesteś pijana.
-Co ty nie powiesz! Może nie jestem barmanką, ale wiem, jak zrobić dobrego drinka.
-Raczej, jak zrobić najwięcej drinków używając trzy czwarte soku pomarańczowego i całego litra wódki, Hope. - parsknąłem śmiechem.
-Kiedyś cię nauczę. - odpowiedziała ciągle się uśmiechając. Stałem tam podczas gdy ona nadal trzymała swoją dłoń w mojej i tańczyła koło mnie. Była słodka, gdy była pijana, wyglądała gorąco w tej sukience i nie mogłem się powstrzymać od niepatrzenia na nią. Zmęczona stanęła w miejscu dysząc i śmiejąc się z samej siebie. W pewnym momencie przytuliła się do mnie i mogłem poczuć jak jej serce bije w nierównym tempie. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Jej ręce były owinięte nad moimi biodrami i była wyższa niż zazwyczaj, prawdopodobnie dlatego, bo założyła szpilki. Spojrzałem jej w oczy i ona mnie. Przez chwilę staliśmy tak po prostu spoglądając w swoje oczy. Nagle poczułem jak jej ręce zaciskają się mocniej na moich biodrach, a potem jej twarz przybliżyła się do mojej.
-Nie podoba mi się sposób w jaki na nią patrzysz. - powtórzyła to co powiedziałem wcześniej. Spojrzała na mnie nagle bardzo poważnie. -Dlaczego to powiedziałeś?
-Bo tak jest. - wzruszyłem ramionami. -Nie wiesz jaki jest Chris, Hope.
-Mówisz o nim złe rzeczy, takie, które żaden przyjaciel nie powinien mówić. Robisz mu na złość. - wyglądała na smutną, ale w jej głosie nie wyczułem nic, żadnej emocji.
-Mówię o nim prawdę. On jest zły. Nawet gdy wydaje ci się ,że to słodki, miły chłopak ,który zdobędzie dla ciebie przyjaciół, on po prostu weźmie ciebie ze sobą na dno. Nie mówię, że jest potworem. Każdy popełnia błędy, nikt nie jest perfekcyjny. - spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się. Jej oczy były szkliste i śmiały się, mimo to ,że była smutna i zła. I pijana.
-Jeżeli nikt nie jest perfekcyjny, to dlaczego ty jesteś? - poczułem jej oddech na moich ustach i jej oczy na poziomie moich. Stanęła na palcach.
-Hope, przestań. Jesteś pijana.
-Może i jestem pijana, ale za to się nie mylę.
-I przemądrzała. - zaśmiała się. Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się. Potem wszystko trwało kilka sekund. Zobaczyłem jej oczy zamknięte, poczułem jej wargi na moich, a jej ręce oplatające moją szyję. Zaczęła mnie całować, a ja nie mogąc tego ukryć - nie powstrzymałem się od oddania pocałunku. W końcu jest pijana, prawda? Nic nie będzie pamiętać. Nic. Na pewno.
Podniosłem ją na moją wysokość. Na chwilę przestaliśmy, bo musieliśmy zaczerpnąć powietrza. Hope zaśmiała się i przygryzła wargę. Włożyła swoje dłonie pod moją koszulkę i zaczęła jeździć w górę i w dół moich pleców.
-Masz zimne ręce. - powiedziałem.
-To dlatego, bo ty jesteś gorący. Przeciwieństwa się przyciągają. - powiedziała, po czym odchyliła głowę i zaczęła się śmiać. Podobało mi się, że lubiła mnie gdy była pijana. W końcu nie przepadała za mną w rzeczywistości. Podobało mi się to i prawdopodobnie nie mogło trwać zbyt długo, bo zobaczyłem Chris'a po drugiej stronie parkietu pijącego piwo i przyglądającego się nam.
Ale kurwa. Potrzebowałem tego pocałunku jeszcze raz.


***

Nie wiecie jak jestem wdzięczna za ostatnie komentarze! Jesteście wspaniali! Chciałam tylko dodać ,że dajecie mi dużo wsparcia i przepraszam za niedodawanie niczego, ale szkoła się zaczęła, a ja chciałam spędzić wakacje na luzie (nie miałam weny tbh). Jeżeli czytasz proszę komentuj! 
A tutaj mały trailer (właściwie to nie trailer), który spodobał mi się przy pierwszych 3 sekundach, więc obejrzyj jeżeli masz czas, chcesz ,cokolwiek etc.
https://www.youtube.com/watch?v=CeFj0m5OJHs
Dziękuję!
KOCHAM!!!!!
                  -Mara




7 komentarzy:

  1. Rozdział po prostu cudo <3 Mam nadzieję, że tym razem nie będziemy musieli czekac tak długo na następną notkę ;) Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg ten pocałunek byl taki slodki fhcedhhbdsyjvv ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham i czekam na next ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeeeju, na miejscu Hope miałabym totalny mętlik w głowie. KOMU UWIERZYĆ? Jeden swoje, drugi też swoje.. ;d
    Rozdział boski, jak zwykle <3 nic, tylko czekać na następny. ^^
    Zapraszam do siebie na walk-in-shadows.blogspot.com
    Pozdrowienia i dużodużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne opowiadanie! Dodaję do polecanych xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to jezuuuuuuuu czekma na next

    OdpowiedzUsuń